Zapewniający użytkownikom anonimowość komunikator Telegram przekształcił się w platformę dla prawicowych ekstremistów i innych radykalnych grup, przez co w Niemczech od dawna znajduje się w centrum uwagi polityków. Szef chadeckiej CSU Markus Soeder wezwał do radykalnego rozwiązania: stworzenia legalnej opcji wyłączenia tej aplikacji – pisze we wtorek dziennik „Die Welt”.
Pomysł ten spotkał się jednak ze sprzeciwem trójpartyjnej koalicji rządzącej, złożonej z socjaldemokratycznej SPD, liberalnej FDP i Zielonych. – Wyłączanie platform cyfrowych nie pasuje do wolnego, konstytucyjnego państwa. Ta propozycja wpisuje się w reżimy totalitarne, ale nie w nasz porządek konstytucyjny – skomentował deputowany FDP Konstantin Kuhle.
Podobnie uznała Tabea Roessner (Zieloni), szefowa komisji Bundestagu ds. cyfrowych, która powiedziała: „Zawsze jestem zbulwersowana takimi populistycznymi żądaniami. Wyłączenie całej aplikacji to forma państwowej cenzury mediów, której w Niemczech nie chcemy”. Propozycję Soedera odrzuciła też pozostająca w opozycji prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD).
– AfD stanowczo odrzuca tę propozycję. Kraje, które do tej pory podjęły działania przeciwko Telegramowi, to Chiny, Rosja, Iran, Białoruś i Indonezja. Niemcy pod żadnym pozorem nie powinny stawać z nimi w jednym rzędzie – podkreśliła rzeczniczka partii ds. polityki cyfrowej Joana Cotar. Uważa ona, że potrzebna jest większa kontrola nad platformą, czyli „więcej odpowiednio przeszkolonych policjantów, którzy w ramach pracy dochodzeniowej identyfikują potencjalnych przestępców i konsekwentnie ścigają przestępstwa”.
– Jeśli przestępstwa są popełniane lub przygotowywane na platformach takich jak Telegram, organy wymiaru sprawiedliwości i bezpieczeństwa muszą podejmować działania – zgadza się Kuhle.